wtorek, 1 marca 2011

                                           Legenda o powstaniu hejnału płockiego







ziało to się w czasach, gdy Płock był miastem stołecznym, bo tam właśnie mieszkali władcy Polski. Bolesław bardzo często opuszczał Płock, na łowy lub na wyprawy wojenne. Towarzyszył mu wuj Miłosz, który potrafił znakomicie grać na rogu. Miał je trzy. Największy to róg bojowy, drugi to róg myśliwski, a trzeci róg obozowy.Pewnego razu w czasie wyprawy przeciw Pomorzanom książe Bolesław obległ jeden z dworów i szybko go zdobył. W niedzielny dzień wojska odpoczywały. Po południu książe wraz z kilkoma rycerzami chodził i podnosił wojowników na duchu. Po rozmowie ze wszystkimi dowiedział się, że Miłosz jest na łące i udał się w jego kierunku. Spostrzegli go siedzącego pod drzewem oraz grającego na fujarce. Bolesław zmagał go za samotne oddalenie się od obozu. Ten zaś przeprosił i powiedział, że tęskni za Płockiem i swoją przyszłą małżonką, Radochną, a melodia, którą grał to jego ulubiona piosenka. Opowiada ona o Wiśle zakochanej we wzgórzu, która stara się popłynąć jak najbliżej niego, żeby się w ten sposób przytulić.
 Nazajutrz rozpoczęła się bitwa. Jeden z wojów strzelił z łuku w kierunku księcia. Gdy Miłosz to dostrzegł stanął przed nim i obronił własną piersią. Po wygranej bitwie, podczas wieczornego obchodu książe na dłużej zatrzymał się u Miłosza. Powiedział, że będzie mu go brakowało podczas powrotu do Płocka, a następnie dobył miecza i pasował go na rycerza w obecności całego wojska. Dodał jeszcze, że takie miasto jak Płock potrzebuje hejnału i zostanie nim właśnie ta melodia, którą Miłosz grał na łące.
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz